czwartek, 1 kwietnia 2010

A na Ukrainie też się dużo dzieje!







Witam wszystkich :)

Nazywam się Agata. Wakacje '09 spędziłam na wolontariacie na Ukrainie, w Tarnopolu i bardzo wszystkim polecam to miasto. Duże jezioro w środku miasta, otoczone z jednej strony lasem i plażą a z drugiej parkiem z wieloma ścieżkami do spacerów, ładnie oświetlone wieczorem, nadaje temu miastu niesamowity klimat. W Tarnopolu mieszka wielu studentów, również z innych krajów, co sprawia że weekendowe życie nocne kwitnie ;) Ludzie są przyjaźni, tolerancyjni i otwarci.

Moja praktyka miała polegać na prowadzeniu zajęć z młodzieżą na temat zarządzania czasem, pracy w grupie itp oraz na zaprezentowaniu kraju z którego pochodzę. Co 2 togodnie dostawaliśmy grupę młodzieży której mieliśmy zagospodarować 2 godziny dziennie. Resztę czasu mieliśmy dla siebie. W praktyce okazało się że praktykantów jest tak dużo że wypełnienie 2 godzin dziennie sprowadzało się do prezentacji kulturowej, każdego dnia inny kraj i tak upływały każde 2 tygodnie. Młodzież była bardzo aktywna, każda grupa koniecznie chciała zrobić prezentację o Ukrainie dla nas, zabierali nas na wycieczki po mieście do różnych ciekawych zakątków :) .

Warunki zakwaterowania na Ukrainie są różne, na początku mieszkaliśmy w prywatnym bardzo ładnie urządzonym i wyposażonym akademiku, ale później musieliśmy się przenieść do nieco gorszego. Razem z innymi praktykantami tworzyliśmy dość zgraną paczkę i spędzaliśmy większość czasu wspólnie. To super uczucie siąść sobie wieczorem w jednym pokoju z grupą ludzi z tak różnych krajów jak Brazylia, Korea, Chiny, Turcja czy Holandia i opowiadać sobie różne historie, czasami śmieszne, czasami straszne (Koreańczycy znają tysiące strasznych historii do opowiadania wieczorem przy przygaszonym świetle ;)) ale zawsze interesujące :)

Członkowie AIESEC w Tarnopolu byli niesamowicie pomocni we wszystkim, spędzali z nami bardzo dużo czasu i organizowali nam ciekawe wycieczki do pobliskich zamków czy jaskiń. Często służyli też jako tłumacze gdyż na Ukrainie niewiele osób mówi po angielsku.

Po powrocie do Lublina ciężko było mi się przyzwyczaić że już nie mieszkam z grupką kilkunastu szalonych i strasznie pozytywnych ludzi pod jednym dachem ;). Praktyka na Ukrainie była świetną i niezapomnianą przygodą, niedługo planuję się wybrać na kolejną :) Tego doświadczenia nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć!! I jeżeli czytacie moją relację to znaczy że pewnie rozważacie wyjazd na praktykę, więc moja rada brzmi NIE WAHAJCIE SIĘ ANI CHWILI :) Nieważne czy wyjedziecie do egzotycznego miejsca na drugim krańcu świata czy do sąsiadów na Ukrainę, pewne jest że przeżyjecie niezapomnianą przygodę, głównie dzięki ludziom których tam spotkacie :)

Życzę Wam powodzenia i niezapomnianych wrażeń :)

Thailand, egzotyki ciąg dalszy! Praktyka edukacyjna Ewy.





Nazywam się Ewa Rojek, jestem absolwentką lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Marii Curie- Skłodowskiej w Lublinie. Zawsze interesowały mnie obce języki, kultury i kraje. Dotychczas podróżowałam po rożnych krajach europejskich, ale inne kontynenty wydawały mi się trudne do zdobycia. Niespodziewanie pojawiła się okazja wyjazdu na praktyki AIESEC, mogłam wybierać miasta praktycznie z całego świata, wybrałam Bangkok. Przez rok pracowałam tam w szkole międzynarodowej i świetnie się bawiłam z innymi praktykantami AIESEC z całego świata. To był rok niezapomnianych wrażeń. Tajlandia to przepiękny kraj, kraj zawsze uśmiechniętych ludzi, gdzie wszystko zaskakuje i zachwyca. Jadłam kokosy na rajskich plażach południa i jeździłam na słoniu przez dżungle północy. Brałam udział w niezliczonych tajskich świętach i nauczyłam się liczyć do 1000 w ich kosmicznie brzmiącym języku. Miałam też okazje zwiedzić sąsiednie kraje: Laos, Wietnam, Kambodżę, Malezję, a w drodze powrotnej udało mi się zobaczyć Australię i wymarzoną Japonię.

Polecam wszystkim, to przygoda, którą się potem wspomina całe życie!!!


niedziela, 28 marca 2010

Kostaryka i Panama, czyli dwa w jednym od Gabrysi!












WITAM WAS!!!

Zacznę od tego, że kiedy wyjeżdżałam na praktykę edukacyjną do Kostaryki, byłam przekonana, że zostanę tam tylko zakontraktowane 10 miesięcy i od razu wrócę do Polski. Jednakże Ameryka Środkowa wywiera takie wrażenie, że nie che się stąd wyjeżdżać, i dlatego zdecydowałam się zostać na jeszcze jedną praktykę, tym razem w Panamie.

Kostaryka od razu bardzo mi się spodobała, bo chociaż miasta same w sobie nie są zazwyczaj zbyt urokliwe, to ludzie są tak serdeczni, że od razu zapomina się o architekturze. A zresztą niska zabudowa ma tutaj swoją przyczynę, bo w Kostaryce przez cały rok zdarzają się trzęsienia ziemi (zarazem ciekawe i straszne uczucie towarzyszyło mi w czasie każdego z nich).

Poza tym, kostarykańska przyroda jest naprawdę niesamowita, plaże, rzeki, lasy tropikalne, wulkany i wszechogarniająca zieloność robią wielkie wrażenie, szczególnie że Kostarykańczycy lubią spędzać wolny czas aktywnie, pływając, grając w piłkę nożną, eksplorując nowe plaże czy uczestnicząc w spływach po rzekach (white water rafting). A wieczorem oczywiście przychodzi czas na muzykę i tańce latynoskie, których chętnie zainteresowanych uczą. Może właśnie przez to wszystko według badań Kostaryka jest najszczęśliwszym krajem na świecie. :-)

Tak jak już wspomniałam, gdy zbliżał się koniec mojej praktyki w Kostaryce, zdecydowałam się skorzystać z jeszcze jednej takiej szansy i zaczęłam się ubiegać o praktykę edukacyjną w Dellu w Panamie. Z Panamy jestem również bardzo zadowolona. Pracuję tu ucząc angielskiego i jako zadanie mam stworzyć program do poprawy poziomu angielskiego wielu z prawie dwóch tysięcy pracowników tutaj. Jest to dla mnie wyzwanie, ale wiem że mogę liczyć na pomoc moich przełożonych i że w trakcie mojej pracy sama bardzo wiele się nauczę. Polecam wszystkim pracę w Dellu w Panamie, bo oferują tutaj bardzo dobre warunki, godziny są elastyczne, można pracować z domu, poznać bardzo wiele życzliwych osób, no i nauczyć się hiszpańskiego (panameńskiego hiszpańskiego :-).

No i dodatkowym ważnym elementem dla mnie jest to, że każdego dnia w drodze do pracy i z powrotem do domu przejeżdżam mostem nad Kanałem Panamskim i mogę podziwiać wielkie statki przepływające z jednego Oceanu do drugiego. Dla mnie ten widok jest fascynujący.

Dlatego polecam wam wszystkim Amerykę Łacińską jako miejsce wymiany, bo jak podpowiada mi mój kolumbijski współlokator, ludzie tutaj są wyjątkowo przyjaźni i pozytywni, zawsze chcą się do ciebie uśmiechnąć, to dobre miejsce ze względu na jedzenie, widoki i różnorodność kultury, która jest mieszanką kultury afrykańskiej, azjatyckiej, karaibskiej i Indian środkowoamerykańskich, oraz jeszcze raz ze względu na to jak szczęśliwi są ludzie w tej części świata. :-)

Pozdrawiam gorąco z gorącego Panama City!

Gabrysia


wtorek, 23 marca 2010

Tunezyjskie baśnie w zdjęciach






1) Ekipa Agi: Tunezja, Holandia, Rosja, Chiny, Hiszpania, Albania i pozostali, ktorych tu nie ma.
2) Na rybach z przyjaciółką z Niemiec ;)
3) Widok z biura Agi
4) Krajobraz przed Sahara. Aga razem ze współlokatorką z Tajwanu

poniedziałek, 22 marca 2010

Tunezyjskie baśnie z tysiąca i jednej nocy - opowiada Aga!



Witam :)

Mam na imię Aga. Od maja 2009 roku odrabiam staż w Tunezji (Sfax). Co prawda byłam „zmeczowana” na 6 miesięcy, ale złożyło się tak, że dostalam przedłużenie do roku, także skończę mój internship za 2 miesiące, w maju 2010. Chyba tak los chciał, że zostałam w tym kraju dłużej, niż planowałam ;)
Jestem tu na praktyce MT (menadżerska), pracuję w firmie handlowej i zajmuję sie głównie importem i eksportem. Wprowadziłam tunezyjską oliwę z oliwek na polski rynek. Moja paca jest naprawdę w porządku, dużo się tu nauczyłam, brałam udział w spotkaniach i konferencjach biznesowych, zdobyłam ciekawe międzynarodowe doświadczenie, które z pewnością zaowocuje w mojej przyszłości.
Jednak każdy, kto był w Tunezji, lub w innym oddalonym od europejskiej kultury kraju, może się pochwalić nie tylko zdobyciem doświadczenia zawodowego, ale również ubogaceniem swojego wnętrza pod względem kulturowym.Ten kraj, mimo geograficznego położenia blisko Europy, z pewnością jest inny. Na początku mojego pobytu byłam w lekkim szoku kulturowym, szczególnie zaczepki na ulicy były dla mnie czymś dziwnym. Ale z biegiem czasu nawet największy szok minął i zaadaptowałam się w tym kraju.
Tunezja jest krajem niezwykle gościnnym, Tunezyjczycy mówią, że jak przychodzisz do nich do domu to automatycznie stajesz się członkiem rodziny. To ciepło wśród ludzi czuć wszędzie, szczególnie im bliżej na południe, to ta gościnność jest jeszcze większa. Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy razem z innymi praktykantami jechaliśmy na Saharę, zatrzymaliśmy się w jednym sklepie, żeby kupić coś do jedzenia i wtedy sklepikarz zaprosił nas (11 osób) na obiad. To było coś wspaniałego, coś, co na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Tunezję zwiedziłam od północnych pasm górskich do południowych wydm piaszczystych, od wschodniego wybrzeża do zachodniej granicy :) Największe wrażenie zrobiła na mnie Sahara, to jest po prostu cudo natury, gdy spacerujesz w środku ogromnego kanionu na Saharze, czujesz się takim drobnym człowieczkiem, który tak naprawdę jest nikim w porównaniu z pięknem tego świata;)
Tunezja to nie tylko plaże i hotele, z
pewnością jako zwykły turysta zobaczysz tylko to, ale jako stażysta zyskasz coś znacznie więcej.
Z biegiem czasu polubiłam ich strasznie ostre jedzenie, nauczyłam się jeść bagietką :) (oni raczej nie używają sztućców), zaczęłam trochę rozumieć język arabski , pierwszy raz w moim życiu jadłam tu ślimaki, łowiłam ryby kutrem rybackim o wschodzie słońca, spalam pod gołym niebem w oazie na pustyni, jechałam na wielbłądzie, byłam na kilku weselach tunezyjskich oraz grałam „bitches, bitches” [ TO CHYBA NAJBARDZIEJ ZNANA Z AIESECOWYCH GIER- PRZYPIS ADMINKI ;)] na dachu „trainees’ house” ( bo tu dachy, jak w całej Arabii są tak płaskie, że można się nawet na nich opalać;) Pobyt tutaj sprawił, że jeszcze bardziej urosły mi skrzydła, poznałam tu wspaniałych ludzi, od których nauczyłam się jeszcze bardziej cieszyć życiem.
Miałam ogromne szczęście, dostając ten staż i prawdę mówiąc, niezależnie, co zrobię dla tego kraju, nigdy nie będzie to na tyle wystarczające, aby podziękować za wszystko co ten kraj dał mi:)

Jeżeli zastanawiasz się czy jechać na internship przez AIESEC , nie zastanawiaj się. Chwytaj to, co dostałeś od życia, każde wyzwanie jest szansą. Możesz przeczytać tysiące książek, ale tak naprawdę najwięcej nauczysz się podróżując i poznając innosc. Obrazki lub filmy dokumentalne nie pokażą wszystkiego, nie zostawią głębokich wspomnień w twoim sercu.

Nasz piękny świat jest książką , poprzez podróże zapisujemy kolejna jej stronę. AIESEC daje Ci szansę na zapisanie kolejnego rozdziału w twoim życiu. Nie zmarnuj tej szansy!!!!

So just do it!!!!!!;)

Aga Kurylo

Sfax, 21 Marca 2010

środa, 17 marca 2010

Jerzyn Brasileño! Andrzej na kilka dni przed wyjazdem




Witam wszystkich hEPisow!

Na imię mi Andrzej i wkrótce wyjeżdżam na praktykę techniczną w Brazylii. Brzmi banalnie. Jak do tego doszło postaram się wam przedstawić w kilku zdaniach.

Otóż na ostatnim roku studiów przebywałem na Erasmusie w Danii. Przebywanie z ludźmi z różnych krajów, poznawanie ich kultury i obyczajów spodobało mi się na tyle, że stwierdziłem, że chciałbym pierwsze lata po studiach spędzić pracując za granicą. O AIESECu wiedziałem już od dawna, ponieważ moja siostra była czynnym działaczem przez wiele lat. Jak planowałem, tak zrobiłem J Jeszcze w czasie Erasmusa, kiedy przyjechałem na święta do Polski, zdałem egzamin językowy. Po wakacjach i mojej obronie magisterskiej zabrałem się za szukanie praktyk. Nie miałem ściśle określonego miejsca do którego chciałem pojechać, ważne było tylko to, żeby było związane w jakimś stopniu z moim zawodem wystudiowanym (informatyk). Z tym specjalnego problemu nie było, znakomita większość praktyk technicznych w bazie jest dedykowana dla ludzi związanych z moim kierunkiem, bądź kierunkiem pokrewnym. Jednakże pomimo tego, znalezienie praktyki nie przyszło tak łatwo. Wiele firm nie odpowiadało, bądź odpowiadało bo długim czasie. Część zmieniała zdanie w trakcie rekrutacji, a w innych nie przechodziłem wstępnej rekrutacji. Na szczęście później udało mi się znaleźć praktykę (nawet 2 na raz !) w miejscu do którego zawsze chciałem pojechać – Brazylia! Od kilku lat byłem zafascynowany Ameryką Południową, jej kulturą i geografią, także jestem przeszczęśliwy że udało się właśnie tam.

Przygotowań wcale nie mam tyle ile myślałem że będzie. Owszem, jest trochę spraw formalnych jak załatwienie wizy (tu trzeba czekać również na AIESEC z miasta do którego jedziecie), wyrobienie zaświadczenia o niekaralności, ubezpieczenia zdrowotnego (tu, znakomicie działa karta EURO-26, która notabene przysługuje do 30go roku życia ;) ), zrobienie odpowiednich szczepień (w przypadku Brazylii była to żółta febra, dur brzuszny i żółtaczki) czy wyrobienie prawa jazdy międzynarodowego (opcjonalnie). Jeśli się wszystko odpowiednio zaplanuje, to nie powinno być problemu z zarządzaniem czasem, przynajmniej ja takowego na razie nie mam J

Teraz został mi tydzień pobytu w Polsce, trzeba się pożegnać z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi i tak dalej. W końcu jadę na ponad rok… Jakoś jeszcze nie czuję tego że to już naprawdę niedługo. Zobaczymy jak będzie na dzień przed odlotem… przeczuwam CHAOS ;)

Postaram się opisywać regularnie moje przygody w Nowym Świecie. Specjalnie na ten cel założyłem foto-bloga, do którego wkrótce znajdziecie tu linka.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Andrzej

Od ADMINKI ;) - trzymamy kciuki za Andrzeja i życzymy powodzenia!!! Czekamy na pierwsze relacje!!!:)


Kompaktowo o Chinach- by Daniel

Hej Moi Drodzy EP!

Wiem, że wielu z Was pociągają egzotyczne Chiny... A o wolontariat w Chinach z AIESEC nietrudno:) Udało mi się porozmawiać krótko z zapracowanym obecnie Danielem, który przeżył swoją wielką przygodę właśnie w Chinach, w zeszłe wakacje.

A oto, co odpowiedział na moje pytania:

Dlaczego wybrałeś Chiny i czy praktyka spełniła Twoje oczekiwania (jakie)?

Wybrałem Chiny dlatego, że to ogromny kraj o ogromnym znaczeniu globalnym, kompletnie inna kultura, ma piękną i ciekawą historię i ze względu na swoją powierzchnię ogrom wspaniałych miejsc do zobaczenia.
To także miejsce o którym dużo się słyszy, ale dla przeciętnego Kowalskiego wydaje się niedostępny- nic bardziej mylnego, jest na wyciągnięcie ręki! Praktyka spełniła moje oczekiwania także dlatego, że uczestniczyłem w dużym projekcie (wówczas największym DT w Chinach), poznałem masę wspaniałych ludzi z całego świata, z którymi się zaprzyjaźniłem, także wielu super Chińczyków (ostatnio nawet spotkałem się z moją Chińską tłumaczką we Wrocławiu;) i przede wszystkim praca, którą wykonywałem dawała możliwość obcowania ze wspaniałymi miejscami i ludźmi, po projekcie po prostu zostaje masa satysfakcji!

Co w czasie trwania praktyki zaskoczyło cię pozytywnie, a co negatywnie (jeśli w ogóle)?

Pozytywnie - wszystko;) Negatywnie- NIC!!!! Jestem osobą raczej krytyczną, tak więc te słowa na prawdę dużo znaczą;)

Jakie są największe korzyści, które dała Ci praktyka w Chinach?

Tak jak napisałem w odpowiedzi na pierwsze pytanie. Możliwość poznania
nowych miejsc, zwyczajów, ludzi, nauczenia się pracy w innej kulturze!

Kwestie finansowe- czy pojawiały się jakieś problemy?

Niestety drobne, Chińczycy mają jednak inną od "ludzi zachodu' mentalność i to było przyczyną. Nie zagłębiając się w szczegóły, nie informowano praktykantów o pewnych szczegółach finansowych odpowiednio wcześnie. Musieliśmy pokryć sobie koszty biletu samolotowego (na terenie Chin) i pobytu w jednym hotelu na prowincji (to nie była duża kwota! każdy z EP'sów nastawiał się na podróżowanie po projekcie więc mieliśmy zapas juanów!)
Wszystko jest do rozwiązania! Pamiętajcie, że AIESEC to organizacja studencka i wpadki się zdarzają!

Jakich udzieliłbyś porad dla osób wyjeżdżających na wolontariat do Chin z AIESEC?

Uczcie się chińskiego;) i otwórzcie się na nowe doświadczenia!

Brzmi nieźle?? No to zajrzyjcie jeszcze na Fotobloga Daniela, który prowadził z podróży!!


Link prowadzi do przykładowego zdjęcia, ale jest ich tam dużo więcej i jest też trochę opisów:)
Megainspirujące, ait? :)

Wasza Margherita